Obserwatorzy

Translate

niedziela, 10 czerwca 2012

Zmagania z pędzlem


                        Świat koloru i kształtu to moja fascynacja. Sztuka przenoszenia trójwymiaru na płaszczyznę to tajemnica, której nie jestem w stanie zgłębić. Tę sztukę posiedli tylko wielcy mistrzowie pędzla, których dzieła są niedoścignione i warte krocie. Takie malarstwo preferuję jako odbiorca.Mam taki osobisty pogląd na tę dziedzinę sztuki. Malarstwo tradycyjne, rzeczywistość przenoszona na płótno w sposób, rzec można fotograficzny w sensie warsztatu malarskiego jako takiego odeszła w przeszłość... Któż dziś potrafi tak malować jak np. Pierre Auguste Renoir ?
              "Two Young girls at the piano" P.A Renoir. (zdj. własnej reprodukcji).
Czy z naszego podwórka; np. Józef Brandt niedościgniony malarz batalista. Można by wymieniać...
                 "Obóz tatarski" J. Brandt (zdj. własnej reprodukcji).
         Powstałe, nowe kierunki w malarstwie są niczym innym jak przekształceniem obrazu rzeczywistego na "wizję" artysty, serwowaną odbiorcy w postaci dzieła malarskiego. Ten kto rozumie (lub udaje, że rozumie) co autor miał na myśli jest trendy. Zwykle jest to interpretacja narzucana przez profesjonalnych znawców czyli krytyków sztuki. Dla mnie poszukiwanie nowych środków wyrazu w malarstwie jest niczym innym jak szukaniem dróg na skróty aby ukryć swoje niedoskonałości warsztatowe i brak cierpliwości w odtwarzaniu detalu. Podobno od tego jest fotografia... Nie neguję wartości artystycznej tych powszechnie uznawanych dzieł oraz prawa twórców do poszukiwania nowych dróg nawet kosztem deformacji obrazu rzeczywistego. W końcu artyzm, to też wyobraźnia, fantazja i emocja czy inspiracja przelana na papier czy płótno. A to jest naprawdę sztuką, zwłaszcza wtedy gdy jest to owoc pasji twórczej.
        Ja cieszę się, że istnieje coś takiego w malarstwie jak prymitywizm. Dla mnie znaczy to tyle, ze ktoś taki jak ja może spróbować swoich sił w tej dziedzinie, mając pełną świadomość tego, że niewiele potrafi.
        A oto moje skromne efekty zmagań z pędzlem i farbą olejną:
 
      "Plaża przed burzą"
"Jesienna aleja"
 "Listopad"
"Wejście do ogrodu"
"Zimowy pejzaż"     
       "Syberyjska cerkiew"

"Kiedyś, gdzieś..." (Malowany w USA, na podstawie obrazu nieznanego mi artysty, ponieważ kojarzył mi się z krajową małomiasteczkowością, ot tęsknota...)
  

        "Martwa natura"
 
                                                                                  "Storczyki" 
     To jest kilka moich prac z ostatniego pięciolecia, wcześniejszych nie jestem w stanie zaprezentować, są poza zasięgiem.Cały czas uczę się tej sztuki, ale brak czasu i ciągłości działania w tej dziedzinie daje niezadowalające mnie efekty.
 Tak na marginesie; oprawy to też moje rękodzieło.
Przepraszam odwiedzających mój blog za nie najlepszą jakość zdjęć.