Obserwatorzy

Translate

niedziela, 20 listopada 2016

Aby się chciało chcieć.

niedziela, 20 listopada 2016

Aby się chciało chcieć.

     Wszystko cokolwiek robimy ma swój początek w nas samych. Niezależnie od tego czy jesteśmy czymś zainspirowani czy dochodzimy do wniosku, że coś czym dysponujemy lub coś co jest nam przydatne, o wiele lepiej będzie wyglądać jeśli nadamy mu swoisty koloryt lub kształt. Tu zawsze górę bierze nasze poczucie estetyki. Każdy lubi otaczać się przedmiotami, które w swej istocie odzwierciedlają jego usposobienie. Jest nawet takie powiedzenie; pokaż mi jak mieszkasz a powiem ci kim jesteś. Nie ma tu znaczenia status materialny ale zwykłe podejście do spraw codziennych i progresywne zaangażowanie w zagospodarowanie otaczającej przestrzeni.
            Ileż satysfakcji daje realizacja własnych pomysłów, wie tylko ten kto zadał sobie trud wcielania ich w życie. Zupełnie inną sprawą pozostaje bezmyślne naśladownictwo. Zdarza mi się od czasu do czasu (sporadycznie na to się godzę) robić kopie moich prac i wierzcie mi; dla mnie to jest męczarnia wynikająca z ograniczenia pierwowzorem w każdym calu... Ja po prostu kocham tworzyć coś spontanicznie. Zawsze jednak mam świadomość tego, że nie każdy patrzy moimi oczami na to co tworzę; ale czy to ma jakieś znaczenie?
            Ważne aby się chciało chcieć !!! A chcieć to móc.
  Skrzynka po...i na... - decoupage na sklejce.
            Skrzynka po mandarynkach; sklejka z drewnianymi narożnikami i ... bardzo lichym dnem. Zwykła jednorazówka, która jednak ma w sobie jakiś urok a przede wszystkim dużo miejsca do wyklejania i malowania.
Aby więc mogła stać się przedmiotem wielokrotnego użytku, w pierwszej kolejności zostało wzmocnione dno. W tym celu wykorzystane zostały rurki (tzw. papierowa wiklina), przyklejone naprzemiennie z obu stron dna.

Po wyschnięci skrzynka stała się stabilna i mocna, gotowa do ozdabiania w technice decoupage.

Wnętrze skrzynki jest wyklejone zwykłymi białymi serwetkami stołowymi (idealne do takich celów) i pomalowane białą farbą akrylową utrwaloną lakierem.
Na zewnątrz jak widać; tradycyjne serwetki i cieniowania.
Na finał delikatny retusz złotą porporiną. 
Teraz służy mi do przechowywania suszonego kwiatu lawendy, zapakowanego w woreczki z surówki bawełnianej. (Zdjęcie w poprzednim wpisie).
ECO torba na ...- decoupage na tkaninie.
                                      Torba jest sporych rozmiarów, nadaję się zarówno na zakupy jak i na plażę. Uszyta jest z grubej surówki bawełnianej w kolorze ecru. Ważna rada; aby decoupage na tkaninie był trwały musi być zastosowany specjalny klej do tego celu. Szyłam ją w dwóch etapach i potrwało to... rok, choć tak naprawdę zajęło mi to w sumie kilka dni.
Butelka Richelieu - decoupage na szkle.
Lawendowe wrzeciona.
            To skromna resztka jaka mi pozostała ale lawendowy zapach w nich zamknięty jest cudowny. Wystarczy tylko potrzeć w złożonych dłoniach i powąchać...Coś wspaniałego, zwłaszcza przed snem; lawenda bowiem działa uspokajająco.
KamaNill

20-11-2016r.

sobota, 5 listopada 2016

Ulotność...

sobota, 05 listopada 2016

Ulotność...
          

                 Porządkowanie spraw życiowych oraz bieżące obowiązki nie pozostawiły mi czasu aby zająć się pisaniem bloga. Odłożyłam więc tą przyjemność na sezon jesienno - zimowy. Bardzo mi tego brakowało ale wszystko co mogłam zrobić, to gromadzić dokumentację fotograficzną z myślą o postach, których szkice, w tzw. między czasie dojrzewały w moim umyśle.
           Jednak powiedzenie; planowanie to czas stracony dało o sobie znać. Otóż w ferworze "porządków", robiąc miejsce na twardym dysku mojego laptopa bezpowrotnie usunęła folder z fotodokumentacja "Lato w ogrodzie 2016r".
         Problem w tym, że tych sesji nie da się powtórzyć, bo były robione w ogrodzie z udziałem kwiatów i lawendą w roli głównej; bukiety, wrzeciona, wianki...
To wszystko przeminęło i przepadło....
Został tylko lawendowy susz.
 I trochę wiosny jesienią...
 I oczekiwanie; kiedy znów zakwitną ......
            Ogród już w pełni przygotowany do zimowego przetrwania, plony zagospodarowane i jeszcze... zioła, których tajemnice zgłębiam od jakiegoś czasu. Udało mi się zebrać niezłą kolekcję i teraz mam do dyspozycji sporą ziołową apteczkę, bogatą w susz, nalewki, maści i kremy... W sam raz dla osoby, która właśnie rozpoczęła nowy etap w swoim życiu i zaczęła odcinać kupony od tzw.zgromadzonego kapitału. Skromne to co prawda ale jak się ma trochę zdrowia, pogody ducha, określone pasje i... własną aptekę; dzięki matce naturze, to ta wolność jest warta każdej ceny.
            A tak na marginesie; zioła to efekt uboczny moich zainteresowań prasłowiańszczyzną, innymi słowy szeroko rozumianą mitologią słowiańską. To temat dla osób myślących samodzielnie. Nie każdy bowiem jest gotowy na odkrywanie prawdy(?) o swoich korzeniach i tożsamości. Tkwiąc głęboko w stereotypach trudno jest otworzyć się na argumenty nauki będącej poza jej głównym nurtem. Pytanie o prawdę jeszcze długo pozostanie otwarte...
                                           Podobno łatwiej się żyje w błogiej nieświadomości...

KamaNill

05-11-2016r.