czwartek, 10 lutego 2011
Zakamarki mojej duszy.
Zastanawiam się dlaczego doprowadziłam do takiej sytuacji, że wszyscy moi bliscy uznali, że to tylko ja mam obowiązki wobec nich, natomiast żadne z nich nie poczuwa się do obowiązków wobec mnie ?
Otóż uważają, że mając "czynną odporność" na przeciwności losu dam sobie radę w każdej sytuacji, a moim wyłącznym życiowym przeznaczeniem jest spełniać potrzeb wszystkich wokół z zastrzeżeniem że; w żadnym wypadku nie naruszę sfery osobistej beneficjentów.
Spełniałam zachcianki, szanowałam ich prawo do samostanowienia przez dłuuuugi czas i wreszcie powiedziałam basta!
Postanowiłam też samo stanowić o swoim życiu. Co się w tedy stało?
Skrzywdziłam wszystkich, uraziłam do żywego i nastąpiła ciszaaaaa....
Złamałam świętą tradycję MATKI POLKI !
Nie oczekuję zrozumienia bo nikt nie poświęci mi tyle własnego cennego czasu na to aby mnie wysłuchać i przynajmniej starać się mnie zrozumieć. Zgodnie z przyjętymi zasadami pozostało mi chyba tylko prosić o przebaczenie? Ale przebaczenie czego? Że ośmieliłam się pomyśleć o sobie?
Co więc jest sacrum a co profanum?
Ironią losu, mocne kobiety, co radzą sobie jak inne trzy,
Miękną pod wpływem wierszy poety i ronią wtedy ukradkiem łzy.
Nie wiem kto jest autorem tych słów, ale są one dla mnie kwintesencją mojej osobowości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz